POZNAJMY SIĘ!
Historia pewnej Beaty
Przez wiele lat byłam związana z rynkiem franczyz, to tam poznałam pewną Beatę. Opowiem Ci teraz jej historię, bo opowieści o kimś, idą mi lepiej, niż te o sobie.
Beata kupując franczyzę „Torty, torty, torciki!”* (nie ma takiej franczyzy, nie szukaj) chciała być renomowanym cukiernikiem w swoim małym mieście, z marką wypracowaną sieciowo czyli ogólnopolsko. Tymczasem trafiła na szkolenia, gdzie trenerzy mówili akademickim slangiem i podpierali się sztampowymi przykładami z książek wydanych oczywiście w Stanach. Beata była na wszystkich szkoleniach. Robiła skrupulatne notatki i zapisywała w kolejnych zeszytach wspomniane przez trenerów historie.
- Jak to Ikea zrewolucjonizowała rynek?
- Jak to największe linie lotnicze mistrzowsko rozegrały komunikację z niezadowolonym klientem?
- Jak opera w Sidney, umiejętnie zarządzając wybranymi heurystykami, rozwiązała wieczny problem z przepustowością tłumu podczas licznych wydarzeń kulturalnych?
Jaki miała problem Beata?
Po powrocie do domu, Beata nadal nie wiedziała, co ma zrobić, żeby więcej sprzedawać i mieć pieniądze na czynsz za wynajęcie lokalu w centrum miasta. Nie mogła bowiem przełożyć żadnego z zapisanych przykładów na swój mikroskopijny (w porównaniu do Ikei) marketingowy budżet.
To wtedy siadam z Beatą i z polskiego na nasze, jeszcze raz przerabiam szkolenie, tłumacząc jej prostym językiem, o co chodzi, co to jest ta heurystyka i czy to może być narzędzie odpowiednie dla niej. To wtedy Beata zaczyna zarabiać, a jej biznes rośnie.
Szkolenia inne niż wszystkie… inne szkolenia.
To wtedy jedna z obsługiwanych przeze mnie franczyz pyta – czy mogę w ten sposób przeszkolić całą sieć ?
I tak zaczęłam szkolić z marketingu, choć nigdy wcześniej tego nie robiłam i nie brałam takiej ewentualności pod uwagę. Znałam się na strategii i na badaniach marketingowych, ale nie ukończyłam żadnej szkoły trenerskiej.
- Prowadziłam szkolenia po swojemu i zupełnie niezgodnie z jakąkolwiek klasyczną ścieżką.
- Wiedziałam, że wskaźnik, garsonka oraz dobra prezentacja może i są wizerunkową podstawą działania, ale nie widziałam w tym żadnego sensu.
- Nie widziałam też sensu w większości trenerskich zachowań, które zamiast konkretnej wiedzy przeważnie dawały uczestnikom jedynie świetne samopoczucie.
Nie wiedziałam, jak robić trenerskie show? Nie koncentrowałam się na zabawach grupowych, po których wszyscy mieli świetnie się czuć, a na końcu wspólnie zapisywać wnioski na suchościeralnej tablicy, żeby tym samym bardziej się zintegrować (tak wiem, nie widziałam w tym sensu, bo tego po prostu nie znałam…)
Do moich przyjaciół trenerów
Część trenerów może się teraz czuć dotknięta. Zupełnie niepotrzebnie. Nazywam po imieniu kontrast pomiędzy teorią wykładu a praktyką wdrożenia. To te sytuacje, kiedy trener robi wykład ze sposobów rekrutacji pracowników i robi ten wykład dobrze, bo książkowo – ale nie ma żadnego doświadczenia praktycznego – bo sam jest jednoosobową firmą, która nigdy nikogo nie zatrudniła, lub też w ogóle pracuje u kogoś na etacie w firmie szkoleniowej. To jest też ten przykład, kiedy trener mówi o strategii komunikacji posiłkując się markami takimi jak Play, Lufthansa czy Adidas, kiedy pokazuje konceptualne grafiki w mediach społecznościowych marki Wedel czy Loreal i mówi to wszystko do osób, które nigdy w życiu nie widziały stu tysięcy złotych polskich w kupie na swoim koncie – czyli w przełożeniu mówi do osób, które nie mają takiej kasy, żeby zapłacić za agencje zewnętrzne, które te wszystkie koncepcje wymyślą.
Byłam niepoczytalna (?)
Czasami myślę, że w dniu, w którym zgodziłam się na te szkolenia byłam po prostu niepoczytalna.
Miałam mało czasu, strategię do zaimplementowania i ludzi – franczyzobiorców – którzy niejednokrotnie mieli już spore zadłużenie. Zadłużenie, z którego trzeba było ich szybko wyprowadzić, żeby dany punkt franczyzowy nie upadł. Nie mając trenerskiego zaplecza, poszłam ścieżką wkurzonej matki, która szybko potrzebuje zrobić zebranie rodzinne, żeby ustalić zasady segregowania prania, a następnie oświadcza, że się wyprowadzi z domu, jeśli znowu białe z kolorowym, lub odwrotnie.
Postawiłam więc na poruszenie, zrozumienie i zapamiętanie tematu. Przytaczane przeze mnie przykłady były z życia wzięte, często politycznie niepoprawne, ale przemawiające do wyobraźni i zapadające w pamięć.
Po moich szkoleniach w połowie ankiet ewaluacyjnych byłam doceniana za ogromną wiedzę, poczucie humoru i genialny przekaz motywujący do działania, a w drugiej połowie ankiet zbierałam cięgi za wulgarny język, nieokrzesanie i obrażanie klientów.
To ostatnie zresztą nie miało miejsca.
Ja po prostu mówiłam – jak jest.
Czasami była to wiedza bardzo niewygodna dla moich odbiorców.
20 lat później….
Dziś, po blisko 20 latach w zawodzie marketerki (ze specjalizacją strategia marki), po 15 latach spędzonych jako certyfikowana badaczka rynku (ze specjalizacją badań jakościowych) i po 12 latach prowadzenia własnej działalności gospodarczej – przyszedł czas na podzielenie się ze światem tym, co mam w swojej głowie.
To nie są moje pierwsze kroki. Stworzyłam już jedną społeczność w mediach społecznościowych – Ba-Ha-Art – moje serce, moja dusza nadal jest przy artystach i kreatywnych twórcach. Ale moja pragmatyczna marketingowa natura, natura pani tabelki – też chce się wyżyć – i zrobi to właśnie tutaj. Na tej stronie, na Facebooku, Instagramie i na kanale YouTube pod marką: Barbara Jurga
Zapraszam Cię do obejrzenia pierwszego filmu, w którym mówię więcej o tym: kim jestem i czym się zajmuję.
Ahoj przygodo! Ruszamy w piękny rejs po bezkresnych wodach strategii, marketingu i badań rynku.
Zapraszam!
Basia
ps. W komentarzu napisz kim jesteś, co robisz i jak tu trafiłaś_łeś. Poznajmy się w ten sposób wzajemnie !
Witam! Mam na imie Dominika. Tworze ubrania z materiałòw z odzysku. A trafiłam tu Presto z instaklubu😉 Pozdrawiam serdecznie i czekam na dzisiejszy webinar.
Dzień dobry! Jest mi bardzo miło Cię tutaj gościć. Ściskam. B
Pełna zgoda.
Witaj ponownie Basiu, tu Beata Nita @memorki.art. Pytalam Cie w wiadomosci o książki. Już ogarnęłam. Zamawiam. 😊
Od 3 dni jestem na Twoim profilu na IG. Zaczynam swoją przygode na insta, z pomocą córek. I uff, bez nich bym przepadła już na wstępie. 🙈
Tworzę albumy, indywidualne projekty, robię to już od dawna dla rodziny, znajomych, czemu nie tutaj? Czemu nie zrobic tego dla kogoś i jeszcze na tym zarobić? Duuuuużo nauki przede mną. Ale chcę się uczyć od najlepszych, dlatego tu jestem. Pozdrawiamy cieplutko